Syzyf był królem Koryntu. Mieszkał on u szczytu
góry zwanej Akrokoryntem, na której miał przepiękny pałac. Był on bardzo
bogaty i otoczony kręgami starodrzewu. Z tarasu pałacowego rysował się
widok na Korynt. Z jednej strony był port, który pękał od okrętów, a z
drugiej strony dzielnice przemysłowe. Całe bogactwo i rozkwit Koryntu
był zasługą Syzyfa.
Król Koryntu był ulubieńcem bogów, dlatego też Dzeus zapraszał go na
uczty olimpijskie. Miał on jednak wadę: lubił plotkować. I ilekroć
wracał z Olimpu, zawsze coś "chlapną" o tym, co się tam mówiło. Bogowie
puszczali to płazem, aż do momentu kiedy Syzyf przesadził w swym
plotkowaniu. Wygadał on wtedy bardzo ważny sekret Dzeusa, po czym ten
miał nieprzyjemności. Rozgniewany bóg postanowił go ukarać i zesłał na
niego bożka śmierci, Tanatosa, aby ten sprzątnął go ze świata. Jednak
król koryncki spodziewał się "odwiedzin" bożka i urządził na niego
zasadzkę, uwiązał go i mocno zakuwszy w kajdany zamknął w piwnicy.
Właśnie dzięki temu, że Syzyf zamknął Tanatosa ludzie przestali umierać,
więc Hades poszedł na skargę do Dzeusa. Ten wysłał Aresa, by uwolnił
boga śmierci. Pierwszy umarł Syzyf, jednak konając nakazał żonie, aby
zostawiła jego zwłoki nie pochowane. I tak się stało. Ponieważ dusza,
której ciała nie pogrzebano, nie mogła wejść do państwa ciemności, Syzyf
błąkał się nad brzegiem Styksu, jęcząc i narzekając. Tak długo się
użalał, aż go zaprowadzono przed Plutona. Jęczac i płacząc opowiedział
on Plutonowi, że jego żona jest niegodziwa, gdyż wyrzuciła jego trupa na
śmietnik i nie chce mu sprawić pogrzebu. Pluton przejąwszy się całą tą
historią pozwolił mu powrócić na ziemie, aby ukarać niegodziwą żonę i
zarządzić, co potrzeba, po czym ma powrócić. Król Koryntu poszedł, ale
nie wrócił. Bogowie zapomnieli o nim, a on sam starał się być cicho i
ostrożnie, żeby o nim w ogóle nie słyszano i mówiono. Żył długo, ale w
końcu przypomniano sobie o nim w piekle. Znienacka zaskoczył go Tanatos,
który uciął mu pukiel włosów i jego krnąbrną duszę zabrał do podziemia.
Tam, w Hadesie wymierzono mu karę: miał wtoczyć wielki kamień na wysoką i
stromą górę. Syzyf z zapałem zabrał się do pracy, gdyż myślał, że to
błahostka. Lecz tak nie było. Wytoczył ów kamień prawie na sam szczyt,
gdy wtem głaz wyślizgnął mu się z rąk i spadł z powrotem w dół. I tak
samo za drugim razem, za piątym, za dziesiątym...tak zawsze.
Już jest Syzyf bliski celu i zawsze coś mu kamień z rąk wyrywa, i musi biedak pracę zaczynać na nowo.
elo ^^
OdpowiedzUsuńBardzo pomocne :-) Dzięki!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńdzieki bardzo pomocne ^.^
OdpowiedzUsuńStrasznie pomocne na historię. Dziękuję ^.^ Jednak mógłbyś jeszcze dodać morał. Jeszcze raz wielkie dzięki ^.^
OdpowiedzUsuńSeriO!
OdpowiedzUsuń(to ,,O" To wielkie ,,o" XD)
('.')
('.')
Danké
OdpowiedzUsuńdzięki!!!
OdpowiedzUsuńdzięki
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora
OdpowiedzUsuńPOLECAM
OdpowiedzUsuńo D_Z_I_E_N_K_S TYPIE MAM NA JUTRO ZROBIC ZADANIE A TEKSTU NIE MAM A MAM ZROBIC Z TEGO TEKST Xddd DZIEKI!!! JESZCZE RAZ!!!
OdpowiedzUsuń#_KarmelNotFound_#:(
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki. Musiałam się tego nauczyć na polski ;)
OdpowiedzUsuńdanke
OdpowiedzUsuńMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMM
OdpowiedzUsuń