Pewnego dnia służący powiedzieli królowi, że znaleźli jakiegoś
pijanego starego grubasa śpiącego w jego ogrodach. Midas kazał go
przyprowadzić i zobaczył, że ta pocieszna postać to nie pierwszy lepszy
miłośnik trunków, ale sam Sylen, jeden z członków orszaku boga wina i
zabawy, Dionizosa. Władca przyjął go z honorami i gościł w swym pałacu,
podejmując ucztami, a wesoły bożek odwdzięczał się gospodarzowi
niezwykłymi opowieściami. Po paru dniach do Frygii zawitał Dionizos,
szukając swego kompana. Gdy zobaczył, jak dobrze Midas potraktował
Sylena, obiecał, że w nagrodę spełni dowolne życzenie króla.. Łasy na
złoto monarcha chciał oczywiście wzbogacić się, więc poprosił, aby
wszystko, czego dotknie zamieniało się w cenny kruszec. Bóg spełnił jego
żądanie, a uradowany Midas pobiegł korzystać z tego daru.
Król
zamieniał w złoto drzewa, kwiaty i kamienie w ogrodzie, następnie ściany
i podłogę w pałacu. Wreszcie zasiadł do wieczerzy, rozmyślając o
niezmierzonym bogactwie, jakie będzie teraz posiadał. Nagle, gdy
podnosił jedzenie do ust, zamieniło się ono w bryłę drogocennego metalu.
Król nie był w stanie nic zjeść – jego dotyk zamieniał w złoto
dosłownie wszystko. Nawet wino zastygało w złocisty strumień. Dar okazał
się być jednocześnie przekleństwem.
Nieszczęsny monarcha cierpiał
głód i pragnienie. Otaczało go coraz więcej złota, ale co z tego! Midas
szalał z rozpaczy, nie wiedząc, co zrobić. W końcu pewnego dnia pobiegł
do świątyni Dionizosa i zaczął błagać go o uwolnienie od „złotego
dotyku”. Bóg powiedział, królowi że to kara za chciwość, ale tym razem
mu przebaczy. Kazał mu wykąpać się w rzece Paktolos. Gdy Midas to
zrobił, został uwolniony od uciążliwej zdolności, a rzeka stała się od
tej pory pełna złotego piasku. Uratowany od głodowej śmierci wśród złota
władca powrócił szczęśliwy do swego pałacu.
Nie był to jednak
koniec pechowych kontaktów króla z bogami. Któregoś razu Midas usłyszał
jak Pan gra na wynalezionym przez siebie flecie o wielu piszczałkach
(instrument ten nazywa się „fletnią Pana”). Oczarowany piękną melodią
władca stwierdził, że sam Apollo nie zagrałby lepiej na swej lirze.
Drażliwy bóg sztuki przybył więc zmierzyć się z kozionogim bożkiem, a
Midasa uczynił sędzią. Król przysłuchiwał się ich grze, po czym oznajmił
werdykt. Zwyciężył Pan! Dźwięki jego prostego instrumentu podobały się
władcy Frygii bardziej niż wyszukana muzyka Apollona. Bóg zaakceptował
wynik, choć był dla niego zniewagą. Odchodząc jednak powiedział
Midasowi, że otrzyma on uszy odpowiednie dla jego muzycznych gustów.
Kiedy król obudził się następnego ranka, z przerażeniem zorientował
się, że wyrosły mu długie, kosmate ośle uszy! Biedny monarcha zaczął
nosić czapkę i nigdy jej nie zdejmował, co budziło wielkie zdumienie
poddanych. W końcu musiał jednak ostrzyc włosy. Gdy sprowadzono
fryzjera, Midas kazał mu przysiąc, że nie zdradzi nikomu tego, co
zobaczy, po czym zdjął czapkę. Fryzjer ostrzygł króla i odszedł, nie
mógł jednak zapomnieć widoku oślich uszu. Starał się dotrzymać
przysięgi, ale nie mógł znieść ciężaru tajemnicy. W końcu poszedł na
łąkę, wykopał głęboki dół, włożył tam głowę i krzyknął: „Król Midas ma
ośle uszy!”. Jego głos poruszył jednak trzciny, a te swym drżeniem
przekazały dźwięk wiatrowi, który po całej okolicy rozniósł wieść o
oślich uszach.
Niebawem wszyscy mieszkańcy Frygii znali sekret
swego władcy. Rozwścieczony Midas chciał najpierw stracić fryzjera, w
końcu jednak dał mu spokój i zamknął się w pałacu, zrezygnowany i
upokorzony. Wtedy Apollo oświadczył, że król poniósł już dostatecznie
dużą karę i przywrócił mu normalny wygląd. Resztę życia niefortunny
władca spędził w spokoju, bardzo uważając, by nie urazić któregoś z
bogów.
yyyyyyyy
OdpowiedzUsuńh
OdpowiedzUsuńNO ok fajnie
OdpowiedzUsuń