czwartek, 29 marca 2012

Mit o królu Midasie

Pewnego dnia służący powiedzieli królowi, że znaleźli jakiegoś pijanego starego grubasa śpiącego w jego ogrodach. Midas kazał go przyprowadzić i zobaczył, że ta pocieszna postać to nie pierwszy lepszy miłośnik trunków, ale sam Sylen, jeden z członków orszaku boga wina i zabawy, Dionizosa. Władca przyjął go z honorami i gościł w swym pałacu, podejmując ucztami, a wesoły bożek odwdzięczał się gospodarzowi niezwykłymi opowieściami. Po paru dniach do Frygii zawitał Dionizos, szukając swego kompana. Gdy zobaczył, jak dobrze Midas potraktował Sylena, obiecał, że w nagrodę spełni dowolne życzenie króla.. Łasy na złoto monarcha chciał oczywiście wzbogacić się, więc poprosił, aby wszystko, czego dotknie zamieniało się w cenny kruszec. Bóg spełnił jego żądanie, a uradowany Midas pobiegł korzystać z tego daru.
Król zamieniał w złoto drzewa, kwiaty i kamienie w ogrodzie, następnie ściany i podłogę w pałacu. Wreszcie zasiadł do wieczerzy, rozmyślając o niezmierzonym bogactwie, jakie będzie teraz posiadał. Nagle, gdy podnosił jedzenie do ust, zamieniło się ono w bryłę drogocennego metalu. Król nie był w stanie nic zjeść – jego dotyk zamieniał w złoto dosłownie wszystko. Nawet wino zastygało w złocisty strumień. Dar okazał się być jednocześnie przekleństwem.
Nieszczęsny monarcha cierpiał głód i pragnienie. Otaczało go coraz więcej złota, ale co z tego! Midas szalał z rozpaczy, nie wiedząc, co zrobić. W końcu pewnego dnia pobiegł do świątyni Dionizosa i zaczął błagać go o uwolnienie od „złotego dotyku”. Bóg powiedział, królowi że to kara za chciwość, ale tym razem mu przebaczy. Kazał mu wykąpać się w rzece Paktolos. Gdy Midas to zrobił, został uwolniony od uciążliwej zdolności, a rzeka stała się od tej pory pełna złotego piasku. Uratowany od głodowej śmierci wśród złota władca powrócił szczęśliwy do swego pałacu.
Nie był to jednak koniec pechowych kontaktów króla z bogami. Któregoś razu Midas usłyszał jak Pan gra na wynalezionym przez siebie flecie o wielu piszczałkach (instrument ten nazywa się „fletnią Pana”). Oczarowany piękną melodią władca stwierdził, że sam Apollo nie zagrałby lepiej na swej lirze. Drażliwy bóg sztuki przybył więc zmierzyć się z kozionogim bożkiem, a Midasa uczynił sędzią. Król przysłuchiwał się ich grze, po czym oznajmił werdykt. Zwyciężył Pan! Dźwięki jego prostego instrumentu podobały się władcy Frygii bardziej niż wyszukana muzyka Apollona. Bóg zaakceptował wynik, choć był dla niego zniewagą. Odchodząc jednak powiedział Midasowi, że otrzyma on uszy odpowiednie dla jego muzycznych gustów.
Kiedy król obudził się następnego ranka, z przerażeniem zorientował się, że wyrosły mu długie, kosmate ośle uszy! Biedny monarcha zaczął nosić czapkę i nigdy jej nie zdejmował, co budziło wielkie zdumienie poddanych. W końcu musiał jednak ostrzyc włosy. Gdy sprowadzono fryzjera, Midas kazał mu przysiąc, że nie zdradzi nikomu tego, co zobaczy, po czym zdjął czapkę. Fryzjer ostrzygł króla i odszedł, nie mógł jednak zapomnieć widoku oślich uszu. Starał się dotrzymać przysięgi, ale nie mógł znieść ciężaru tajemnicy. W końcu poszedł na łąkę, wykopał głęboki dół, włożył tam głowę i krzyknął: „Król Midas ma ośle uszy!”. Jego głos poruszył jednak trzciny, a te swym drżeniem przekazały dźwięk wiatrowi, który po całej okolicy rozniósł wieść o oślich uszach.
Niebawem wszyscy mieszkańcy Frygii znali sekret swego władcy. Rozwścieczony Midas chciał najpierw stracić fryzjera, w końcu jednak dał mu spokój i zamknął się w pałacu, zrezygnowany i upokorzony. Wtedy Apollo oświadczył, że król poniósł już dostatecznie dużą karę i przywrócił mu normalny wygląd. Resztę życia niefortunny władca spędził w spokoju, bardzo uważając, by nie urazić któregoś z bogów.

3 komentarze: